Witam na mojej stronie. Stronę tą postanowiłem uruchomić, aby pokazać jak działają urzędnicy w słupskim sanepidzie w kwestii wyjaśnienia, a w zasadzie zagmatwania okoliczności w jakich powstało moje zachorowanie na nowotwór złośliwy nerki . Moim zdaniem przyczyniły się do tego warunki pracy i stosowane barwniki pyliste w słupskiej firmie Dom-Plast produkującej wyroby z plastiku. Firma co prawda już nie istnieje, jednak cały czas prowadzi działalność pod rożnymi szyldami. Obecnie pod szyldem Curver.
Długo zastanawiałem się jak nazwać tą stronę i postanowiłem, że będzie to paranomia ponieważ tak określam działania sanepidu w mojej sprawie. Paranomia jest zwrotem łacińskim określającym bezprawie i ten zwrot najlepiej oddaje to co do tej pory zdziałał sanepid. Postaram się to udowodnić przedstawiając w dziale plików dokumenty, które pokażą jak sanepid prowadzi dochodzenie wyjaśniające, które jest podstawą do wydania decyzji o uznaniu bądź nie mojego schorzenia za chorobę zawodową.
Zapraszam więc do lektury tych dokumentów i samodzielnej oceny działań urzędników sanepidu.
Pierwszą myślą po tym jak ochłonąłem po otrzymaniu wyroku NSA była irytacja, zupełna bezsilność, oraz zwątpienie w jakąkolwiek sprawiedliwość w tym „dzikim kraju”.
Pomyślałem sobie, że są jeszcze w tym kraju instytucje, które mają czuwać nad przestrzeganiem prawa i bronić obywateli przed bezlitosną machiną Państwa. Pierwszym takim organem, który przyszedł mi na myśl był Rzecznik Praw Obywatelskich. Tak to jest właściwa instytucja - pomyślałem.
W przekonaniu o słuszności tej decyzji skierowałem w dniu 08 listopada 2010 roku pismo z prośbą o pomoc do Rzecznika Praw Obywatelskich Pani Profesor Ireny Lipowicz. Opisałem w nim pokrótce meritum sprawy, oraz dołączyłem kopie wyroków, jakie zapadły do tej pory przed WSA oraz NSA.
Nie mogąc znaleźć wytłumaczenia dla ewidentnego łamania zasad Państwa Prawa przez nasz kraj zmuszony zostałem do złożenia skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Skargę wysłałem w dniu 14 marca br. a w dniu 31 marca otrzymałem potwierdzenie, że dotarła ona do Strasburga.
Do czasu otrzymania decyzji o dopuszczalności skargi z wiadomych względów nie będę jej treści publikował na łamach mojej strony. W dniu wczorajszym otrzymałem także odpowiedź na moje pismo z dnia 08 grudnia 2010 roku skierowane do Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Długo to trwało, ale w końcu się doczekałem.
Miło mi poinformować, że w dniu dzisiejszym otrzymałem potwierdzenie ze Strasburga, iż moja skarga została oficjalnie zarejestrowana i oczekuje na rozpatrzenie.
Do ostatniej chwili liczyłem na pomoc rożnych instytucji min: Rzecznika Praw Obywatelskich jak i Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. RPO zbagatelizował sprawę nie udzielając mi żadnej konstruktywnej odpowiedzi, a HFPCz w bardzo spóźnionej odpowiedzi, już po terminie na odwołanie (cztery miesiące….!), zawarła pewne sugestie, ale dalszej korespondencji już nie podjęła. Smutne to jest zważywszy na fakt, że na moje maile nie odpowiedzieli też parlamentarzyści. Zwracałem się do jednego przedstawiciela z naszego słupskiego podwórka jednak nie raczono mi nawet odpowiedzieć. Asystent owego „przedstawiciela narodu”, co prawda odpisał zdawkowo obiecując zgłębić materię jednak na tym zakończyło się jego zainteresowanie tematem.
5 kwietnia minęło trzy lata od dnia, w którym Trybunał w Strasburgu zarejestrował moją skargę na łamanie praw człowieka w Polsce. Ściślej rzecz ujmując na wprowadzanie regulacji prawnych, które podważają fundamentalne zasady państwa prawa. Z tego, co się orientuję to średni czas na rozpatrzenie skarg w Trybunale to trzy lata. Mam nadzieję, że również i w moim przypadku tak będzie i już w tym roku doczekam się jej rozpatrzenia.